Tłumy przewinęły się w miniony piątek przez szkolne obiekty Samochodówki przy Rejtana – i to był dokładnie ten piątek, który lubimy: głośny od silników, radosny od rozmów i dobry z natury.
Dziesiąta „Pasja Tuning” pokazała, że motoryzacja w Nowym Sączu to nie tylko konie mechaniczne, ale też serce do pomagania i fajna, sąsiedzka atmosfera.
Na dziedzińcu obok hal widać było wszystko: od oldschoolowych klasyków, przez dopieszczone projekty garażowe, po rynkowe nowości prosto z salonów. I co najważniejsze – wszyscy tu przyszli po to samo: dobrze spędzić czas i dołożyć swoją cegiełkę do „Sztafety Pomocy”.
Liczby są imponujące. 132 załogi i maszyny wjechały na plac: 69 samochodów, 60 motocykli i motorowerów (plus quady i skutery), do tego 3 ciągniki rolnicze, bo w końcu to Sądecczyzna – tu lubimy, jak jest praktycznie i z fantazją. A skoro przy mocnych wrażeniach – były też ciężarowe kolosy Batimu, salonowe cacuszka z sądeckich salonów, wóz OSP ze Starej Wsi i ekipa OSP ze Starego Sącza.
Stowarzyszenie pasjonatów dołożyło trójkę pięknych zabytków, a publiczność najczęściej wyciągała telefony przy dwóch bykach z Sant’Agaty, Huracán, Gallardo, oraz futurystycznym BMW i8.
Auto Moto Klub Limanowa rozdał lekcje pokory: symulator dachowania i „2 promile” uświadomiły, że rozsądek jest najważniejszym „modem” bezpieczeństwa. Te akcenty były również konstruktywne.
Samochodówka od lat łączy pasję z wychowaniem przez sport, więc obok chromu i karbonu grał streetball w ramach akcji „Sport przeciw przemocy”. Asfalt boiska aż skrzypiał od zwrotów i bloków, a kibice mieli powód, by gromko bić brawo. Emocji sportowych było sporo.
Na trawie – piknik rodzinny. Dzieciaki uczyły się, że motoryzacja to nie tylko gaz do dechy, ale też kultura, zasady i odpowiedzialność. Rodzice – że tuning to rzemiosło: oko do detalu, cierpliwość, dłonie ubrudzone po łokcie i radość z efektu „wow”.
A było na co patrzeć. Klasyki z duszą – Fiat 126p, 125p i poczciwy Żuk – stały ramię w ramię z Corvette C8, Mustangiem, Camaro, Porsche Boxsterem, Audi RS7 czy BMW M4. Między nimi przemykała legenda dwóch kółek – WSK 125 – i bardziej współczesne enduro od Husqvarny czy KTM. Uśmiechy wywoływały też rzadkie okazy: mikrosamochody, gokart „Cosmic”, a nawet ciągnik w wersji retro. Do tego quady Can-Am, które wyglądały, jakby tylko czekały na skręt w leśną przecinkę.
Najlepsze w „Pasji” jest to, że ten zlot nie dzieli ludzi według mocy, marki czy rocznika. Tu w jednej linii stoją marzenia: te spełnione i te wciąż w planach. Ktoś przychodzi po inspirację do pierwszego projektu, ktoś po poradę lakiernika, ktoś inny – żeby po prostu pogadać.
I to działa: rozmowa za rozmową, zdjęcie za zdjęciem, a na końcu zostaje coś więcej niż wspomnienie fajnego dnia. Zostaje poczucie wspólnoty i realne wsparcie dla potrzebujących dzięki „Sztafecie Pomocy”.
Organizatorzy dziękują wszystkim, którzy przyjechali, przyszli, przyprowadzili znajomych, upiekli ciasto, trzymali kciuki na trybunach, dopięli kable do symulatorów, nosili pachołki, pilnowali porządku i cierpliwie odpowiadali na tysiąc pytań.
Podziękowania należą się również uczniom i woluntariuszom. Ale i absolwentom – za energię, nauczycielom – za cierpliwość, partnerom i służbom – za obecność i wsparcie. Dziedziniec Samochodówki jeszcze długo będzie brzmiał echem wydechów i śmiechu. Potem ucichnie.
Ale spokojnie – „Pasja Tuning” lubi wracać na wysokich obrotach. Do zobaczenia na kolejnej edycji!
____________
Zadanie finansowane jest ze środków Ministra Edukacji w ramach programu pn. „Młodzi Obywatele”.
